The Sun” to popularny tabloid brytyjski, znany ze swoich tanich zagrywek i antyimigranckości. Katastroficzny obraz upadającego polskiego miasta, z którego wszyscy uciekają do Wielkiej Brytanii jest mu potrzebny do budowania wizerunku naszych rodaków i generalnie imigrantów na Wyspach. Widać, że dziennikarze do Łodzi przyjechali z gotową tezą, którą – przyznajmy to – nie jest trudno zilustrować.
W tekście znajdują się fragmenty oburzające, jak to, że „Miasto przeżywa obecnie większe niebezpieczeństwo niż za Hitlera”. Takie relatywizowanie zagłady łódzkiego getta i tragedii wcielonego do Rzeszy miasta jest niedopuszczalne. Inne kawałki raczej śmieszą, jak to, że w Łodzi ludzie stoją w kolejce po chleb, albo, że trudno jest znaleźć męża i kluby zioną pustkami.
Jednocześnie prawdą jest, że Łódź się wyludnia w tempie niespotykanym w innych dużych miastach. Że standard życia jest tu o wiele niższy niż w miastach o porównywalnej wielkości i że negatywne trendy demograficzne (które dotyczą całej Polski) są tu szczególnie silne. Faktem jest też, że bliskość Warszawy oznaczała dotychczas raczej drenowanie Łodzi niż jakiekolwiek dla niej korzyści.
Trzeba przy tym pamiętać, jak długą drogę przeszła Łódź od dwudziestolecia czy idealizowanych przez niektórych czasów PRL-u, miasta-slumsu: śmierdzącego dymu, wylewającej się gnojówki na ulicach (niestety wciąż nadzwyczaj dużo jest tu mieszkań pozbawionych kanalizacji, w drugiej dekadzie XXI wieku trudno w to uwierzyć).
Łódź mimo handlowego upadku Piotrkowskiej zmienia się, choć przyznać trzeba, że zbyt wolno, na korzyść. Inwestycje infrastrukturalne w połączeniu z wielkim projektem Nowego Centrum i ogromna różnica w kosztach życia oraz zarobkach w porównaniu z Warszawą, przy stosunkowo niewielkim dystansie do stolicy zaczną w końcu przynosić kumulujące się efekty na lepsze. Szybsze, jeśli w mieście zamiast podniecać się artykułami w zagranicznych bulwarówkach będziemy mieli ludzi z wizją, którzy znajdą w sobie determinację do jej realizacji.
W Łodzi bardzo wiele inicjatyw – społecznych, biznesowych powstaje wbrew okolicznościom i koniunkturze, a nie dzięki nim. Sądzę, że wielu będzie zaskoczonych ich błyskawicznym rozkwitem, kiedy Łódź znów nabierze wiatru w żagle.